Poszwędałem się tu i ówdzie i LUUUUDZIEEEE co ja się naczytałem.
Opowiem Wam coś.
Gdy zrobiłem prawko i wjechał mi w bok Kangoorka jakiś pan, po naprawie blacharskiej wpadłem po ojca do pracy. Tam był internet - to były czasy gdy neostrady 128 nie były tanie jak barszcz. Trafiłem na Klub Kangoo Polska i - złapałem bakcyla. Trafiłem na I OZ KKP. Fajnie było. Pojechałem z ojcem. Było ognicho, granie na gitarze i wszechobecne dzieciaczki. Tak wyszło, że wszyscy zwolennicy torbacza woleli namiot niż apartament, ognicho niż dicho, off-road niż extreme tuning. Po prostu było coś, co tych ludzi łączyło. I wiecie co? Nikt z tych ludzi już nie udziela się na forum. Ta paczka się rozpadła całkiem. Co ją zastąpiło? Ano na drugim zlocie KKP był supertuningowany kangur który doczekał się zamontowania - uwaga - folkswagenowskiego vr6 pod maską. Zajechał on pod miejsce ogniskowe i odpalił techno. Na I OZ KKP o 4 nad ranem próbowaliśmy wyśpiewać 4-osobowym chórem, z akompaniamentem gitarowym mojego taty, tekst piosenki "Obława" (kto zna ten wie, że z plątającym się językiem jest to trudne). Na II OZ KKP nie doczekałem świtu, ba, o 22 poszedłem spać. Na III OZ KKP nie pojechałem. Nie byłem lubiany wśród nowych userów. W dużej mierze dlatego, że byłem najmłodszy, a byłem adminem. Wśród starszych userów powstała na tyle mocna więź, że nawet pod pretekstem załatwienia tanich części pojechałem na weekend do kolegi z klubu do Wrocławia, gdzie zafundowano mi zwiedzanie miasta i mieścinek, a kluczem programu była wizyta u kolegi, który jako ofiara czołowego zderzenia stracił swojego Kangoorka. Teraz nie mam z nimi kontaktu. I za wieloma wręcz tęsknię.
Jaki morał, bo się rozklejam w tej opowieści. Co za dużo to nie zdrowo. Ludzie przestają się ogarniać i forum robi się mało osobiste. Sam już połowy forum nie znam. Problem nie tkwi w forum a w klubie. Klub się nie trzyma ze sobą, nie ma swojego prywatnego miejsca. My, bliscy znajomi od wielu przygód, gubimy się między nowymi, mniej lub bardziej ambitnymi. Sam nie lubiłem tej ostrej krytyki moderatorów, ale tak myślę, może faktycznie chwasty najlepiej plewić nim zaczną parzyć w ręce? Na pewno nie jest metodą robienie drugiego forum, bo mało kto z nas będzie się interesował ogólnym i stworzymy "grupę zamkniętą". Ale sytuacja, że moi koledzy z którymi gadam prywatnie postanawiają stąd uciec przez nubków jest dla mnie niedopuszczalna!
I płenta jest taka:lepiej żeby 30 nowych się obraziło niż 1 z tych, od których klub zaczynał.
Proponuję zatem wszystkim luz, może trochę wolnego od forum (mi to bardzo dobrze zrobiło). A potem może jakaś sekcja dla klubowiczów, widoczna dla wszystkich ale z możliwością wypowiedzi tylko dla klubu? Hę
![:?:](./images/smilies/icon_question.gif)