Parę dni temu w moim mieście była burza, mnóstwo wody, grad itp. Jechałem wtedy moją Renią. Musiałem też przejechać przez "jezioro", które utworzyło się pod wiaduktami (zagłębienie terenu, sporo wody, inne samochody gasły i zawracały). Bezproblemowo przejechałem, dojechałem pod blok. Przez te parę dni nie miałem potrzeby używać autka, aż do wczoraj. Wsiadłem, wszystkie kontrolki palą się jak zwykle,

, ssanie, sprzęgło, przekręcam kluczyk w pozycji zapłonu i... NIC. Kompletnie nic się nie dzieje, nawet charakterystycznego rzężenia nie słyszałem. Jedynie podczas przekręcenia kontrolki trochę przygasały. Sprawdziłem napięcie na akumulatorze - bdb, bo 12,87V. Walnąłem kluczem w rozrusznik, bo może się zawiesił ale to nie pomogło. Ma ktoś jakiś pomysł?
