
Staram się kolekcjonować filmy, ale nie zawsze jest na to czas. Swego czasu miałem manię anime - animowane filmy ze wschodu nie koniecznie "pokemony" to temat rzeka. Filmy te dzielą się na ponad 20 gatunków są dedykowane w zależności od wieku widza , płci , orientacji seksualnej i zainteresowań.
Np. schonen- dla chłopców,
shojo - dla nastolatek,
seinen - dla starszej młodzieży,
mecha - z wielkimi robotami,
drama - dramatyczne.
Pokazały również się takie gatunki jak ecchi - o zabarwieniu erotycznym w granicach przyzwoitości, yaoi - gejowskie, yuri - lesbijskie, czy nawet hentai - pornograficzne. Niektóre są dla specjalnych grup odbiorców np Initial D i éX-Driver są o wyścigach samochodowych i tuningu choć nie miałem okazji obejrzeć.
Polecam natomiast wszystkim film " Hotaru no Haka " kilkukrotnie wracałem do tej pozycji
alternatywne tytuły Grave of the Fireflies lub Grobowiec świetlików

Opis zaczerpnięty z sieci...
Matka nastoletniego Seity i kilkuletniej Setsuko ginie podczas nalotu na miasto, a ich dom zostaje zniszczony. Osierocone rodzeństwo stara się przeżyć wojnę, czekając na powrót ojca – oficera marynarki…
Po pierwsze i przede wszystkim: to nie jest film dla dzieci, ani nawet nie dla młodszych nastolatków! Wojna pokazana jest tu bez jakiejkolwiek taryfy ulgowej – choć jest to inna wojna, niż ta znana z filmów europejskich. Nie ma tu okropieństw walki, obozów – jest tylko codzienne życie w coraz bardziej zrujnowanym i zubożonym kraju, widziane oczami dwójki dzieci, które starają się nie uczestniczyć w tym koszmarze… Nie ma tu ocen, wskazywania winnych, jedynym sprawcą wszystkich nieszczęść jest właśnie odległa i odczłowieczona wojna. Film jest głęboko przejmujący, trudny, choć operuje bardzo prostymi środkami. W oszczędnej opowieści nie ma żadnej zbędnej sceny, żadnego zachwiania rytmu.
Bez wątpienia jest to jeden z filmów, które wypada i warto znać – ale nie film, do którego będzie się wracało z przyjemnością. Warto go polecić pod jeszcze jednym względem – pokazuje, że anime to nie tylko twórczość rozrywkowa, że może również być poświęcone tematom trudnym i bolesnym – i nie wypadać przy tym śmiesznie lub nienaturalnie.
A jeśli chodzi o tradycyjne filmy mój ulubiony to "Zielona mila" - Green Mile
Zrealizowany jest na podstawie książki Stevena Kinga, prawdziwa perełka.
Polecam wszystkim film jest piękny, ale ostrzegam ma jedną brutalną scenę.
