8 Rajd Koguta dobiegł końca ale emocje jeszcze nie opadły.
Na rajd pojechały trzy Klubowe piąteczki: Radziolik z rodzinką, Lepper z Karoliną i My rodzynem. Ogólnie było nas dużo więcej gdyż Bazyli leciał Twingo, Michał z Dominiką-Volvo, Witek z Elą- Skodą i jeszcze dość liczna grupa od Leppera z Bielskich Klasyków Nocą. Ekipa na wielkie PIĘĆ, pełni pozytywnych emocji i uśmiechu dlatego żal, że trzeba tyle czasu czekać aby na kolejnym kogucie się spotkać. Całe szczęście Tomek Wena już się przełamuje i kolejna edycja prawdopodobnie będzie więc jeśli ktoś się wahał a później żałował, że nie pojechał to pilnie trzeba śledzić w grudniu dokąd będzie Kogut oraz od kiedy zapisy

W skrócie napisze jak wyglądała cała impreza:
Dzień wcześniej przyjechali do nas wszyscy których wymieniłam wyżej na nocowanko do Łoziny. Z Łoziny mamy tylko 40 km do startu więc można było w środę jeszcze wypić małe piwko, zrobić grila i nawet w miarę się wyspać aby na 9:30 już być na starcie.
Trasa do Wieruszowa na pierwszy pitStop a później do Łodzi na nocowanko. Z racji tego, że ekipę mieliśmy fantastyczną i zawsze można na nich liczyć to nocowanko my mieliśmy we Włocławku gościnnie u rodziców Radziolika za co Radziolik bardzo dziękuję

Rano czyli piątek, ruszyliśmy w stronę Mrągowa. Przejechaliśmy przez zagłębie sadów wiśniowo- czereśniowe, "plantację" świniarni- to takie niskie długie domki w niezliczonych ilościach w których hoduje się świnki oraz trzecie zaskoczenie dla mnie to: wylęgarnię bocianów (tyle bocianów to w całym życiu nie widziałam co tutaj w przeciągu jednego dnia).
W piątek popołudniową porą dotarliśmy do Mrągowa, przejazd przez metę i zasłużony odpoczynek

A resztę to zobaczycie na zdjęciach

Do zobaczenia za rok Koguty i Kurki na Rajdzie Koguta kuuukurrrrryyykuuuu