Do rzeczy.
Ostatnio niestety Żabka dwa razy się zuntowała. Pierwszy raz po krótkiej jeździe (5 min?) i pozostawieniu na moment (też może z 5 min) nie zapaliła. Tzn. rozrusznik ochoczo kręcił, ale nic się nie działo. Przy wciskaniu gazu tempo kręcenia silnikiem spadało i zaczynało śmierdzieć benzyną. Podobne objawy miałem, kiedy auto zalało się wodą. Oczywiście z głupoty wyładowałem akumulator, więc do auta wróciełem dopiero na drugi dzień. I co? Standard. 1,5 obrotu wału i pali.
Dzisiaj miałem jechać na przegląd, ale niestety Żabka zbuntowała się drugi raz. Objawy identyczne co za pierwszym razem.
I teraz pytanie: zapłon, komputer, co jest winne? I co z tym począć?
Dodam, że auto stoi pod chmurką, ruszane jest bardzo rzadko (staram się raz w tygodniu przejechać, ale różnie to bywa) no i wygląda na to, że nie lubi mokrej pogody. Kable wysokiego napięcia (oprócze tego od kompa do rozdzielacza, bo nie pasował) są nowe.
Zależy mi na wyjaśnieniu tej sprawy, bo auta potrzebuję rzadko, ale "mocno", a takie bunty sprawiają, że zawalam różne ważne sprawy. Poza tym, autku grozi, że jeżeli zrobi taką sztuczkę przed np. Rajdem Magnolii, to będę lekko, kXXXa, niepocieszony i skopię, porąbię i spalę tą kupę złomu.

